wtorek, 10 czerwca 2014

Przeklęty Herobrine (rozdział 1)

Autor : Madziaa943
Tytuł : Minecraft - Przeklęty Herobrine
O czym jest opowiadanie? : Opowiadanie jest o chłopaku ,który znajduję się na pewnej wyspie. Dzieją się tam jednak niezwykłe rzeczy. Tajemniczy osobnik zaczyna nawiedzać naszego bohatera. 

Jeszcze nie wiem ,czy to będzie koniec i te opowiadanie będzie się składać z tych dwóch części ,czy będzie ich wiele.

Jeśli chcesz by Twoje opowiadanie (może być z jakiegoś filmu ,minecraft, gry ) pojawiło się tutaj przejdź do zakładki : Zgłoszenia.

                               Minecraft - Przeklęty Herobrine

Spał głęboko czasami chrapiąc. Jednak nie było to na długo. Obudził się ...a może nie? Nie wiedział ,czy to jawa czy sen. Znajdował się w ciemnofioletowym pomieszczeniu. Odór trupich ciał unosił się w powietrzu. Rozglądał się panicznie dostrzegając parę rzeczy w tym półmroku.Co ja tu do cholery robię? Obok niego znajdowała się szafka z paroma książkami pokrytymi pajęczynami. Jasnobrązowe deski pod nim lekko skrzypiały ,krzesło i stół wyglądały jakby miały zaraz się rozpaść na kawałki. Nagle przed sobą zobaczył pewną postać. Płomienie wokół niej błyskawicznie się zapaliły. W pokoju zrobiło się duszno. Lekko przestraszony chłopak wytężył wzrok chcąc dostrzec wygląd owego człowieka. Wtedy jeszcze nie wiedział jak bardzo się pomylił myśląc o nim jak o człowieku. Dostrzegł ciemnobrązowe włosy ,seledynową koszulkę i granatowe spodnie. Podszedł bliżej ciekawy choć przestraszony innej osoby. Wtedy to dostrzegł. On ma białe oczy! To raczej nie codzienne zjawisko na pewno go nie pocieszyło. Jego serce nagle przyśpieszyło. Panicznie szukając wyjścia dostrzegł ,że ten człowiek zaczął do niego bliżej podchodzić. Wstrzymał lekko oddech. Kiedy był już metr od niego ,obudził się. Zalany potem usiadł rozglądając się na boki. Ognisko już zgasło. Dawno nie miał takiego koszmaru. Ostatnio nie miał żadnych snów. Może to dlatego ,że zwykle spał w łóżku? Na pewno jego nastroju nie poprawiało to ,że spał w środku lasu. Dostrzegł ,że jego pies uniósł lekko głowę i przypatrywał mu się tymi swoimi brązowymi oczami. Pogłaskał go lekko chcąc go uspokoić. Położył się myśląc tylko o tym ,że jak obudzi będzie już w domu. Niestety tak się nie stało.

Następnego ranka wstał niewyspany.

- Szasta ,idziemy znaleźć jakiś ludzi? - pies zaszczekał radośnie na tą nowinę. - To może najpierw się czegoś napijemy i wykąpiemy? Niedaleko powinna być jakaś rzeczka. - owczarek zamerdał ogonem na zgodę.

Brunet wziął bluzę i razem udali się w podróż. Po drodze natrafili na jakieś ruiny. Niezbyt zaciekawiły zielonookiego ,więc poszli dalej. Mgła lekko się uniosła ,co utrudniało mu widoczność. Szedł z dziesięć minut ,gdy nagle coś zauważył. Koło drzewa była jakaś postać. Człowiek? Od razu zaczął biec w jej stronę. Jednak osobnik zaczął uciekać. Gonił za nim razem z psem jednak tamten człowiek był szybszy. Uciekł im. Zdyszany usiadł na jakimś pieńku drzewa. Może to było jakieś zwierzę? Nie wiedział ,ale zamierzał się dowiedzieć. Odpoczął chwilę po czym wstał.

- Dobra chodź mały ,nie ma co tutaj siedzieć. Kurde ,nic nie widać przez tą mgłę. Przeczekamy ją? - pies jakby na polecenie usiadł. W takim razie brunet zrobił to samo. Czekali dwie godziny ,aż opadła w końcu. Teraz mogli ruszać. Po drodze natrafił na świnię ,która postanowił upolować. Okazało się ,że raczej kariery jako myśliwy nie rozpocznie. Zwierze mu uciekło ,kiedy ten próbował zabić ją naostrzonym patykiem. Ciekawe kim byłem w przeszłości?  Myśląc o tym położył się na trawie. 

- Musimy znaleźć jakiegoś człowieka. Może on zdoła mi powiedzieć co się dzieje. - pies położył swoją mordkę na jego kolanie kładąc się na trawie.  

O co w tym chodzi? Dlaczego się tutaj znalazłem? 

Promienie słońca oświetlały jego twarz. Zdecydowanie była piękna pogoda. W oddali było słychać lecące ptaki i inne zwierzęta. Leżał na jakiejś górce. Już polubił takie dni ,ale dobra nie ma co leżeć. Trzeba szukać ludzi! Razem z psem szli cały czas na wprost. Co do cholery? Nikt tutaj nie mieszka? Zauważył jakąś postać obok drzewa. Ponownie… zaczął ją gonić. Może jakiś drwal? Po paru minutach zobaczył mały liścik leżący na trawie. Był tam gdzie ten człowiek ostatnio. Postać zniknęła ,lecz zostawiła kartkę. Pisało na niej :
Trzymaj się ode mnie z dala.
Kto to mógł napisać? Szybko o tym zapominając udał się szukać ludzi. Jednak po paru godzinach ,gdy słońce zaczęło zachodzić zobaczył przed sobą budowlę. Może znajdę pomoc i zakończy się ten koszmar. Była wielka ,niczym zamek ,otworzył drzwi i wszedł. Kazał psu zostać na dworze. Poczuł chłodny powiew wiatru, drzwi się zatrzasnęły ,trzeszczące deski pod nim się ugięły. Panował tu półmrok. Ten zamek ,dom ,czy cokolwiek było stare. Zobaczył świeże ślady krwi. To one pokazywały mu drogę. Nie był pewny czy chcę za nim iść. Płonące pochodnie oświetlały mu drogę. Za chwilę spokoju oddałby by wszystko co mógł. Zobaczył jakieś drzwi na końcu korytarza .Panicznie podszedł. Tam prowadziły ślady krwi. Gdy je otworzył zobaczył gnijące ciała. Co… do cholery?!

- Dość! – krzyknął i upadł na kolana przerażony. Nie… nie… nie mogę tak skończyć.

Wstał szybko ,nie ma na co czekać i tak nic nie zdziała ,musi stąd uciekać. Pobiegł jak najszybciej do drzwi ,którymi wszedł. Drzwi są zamknięte ,co do cholery? Słyszał jakieś kroki ,jęki. Coś szarpało jego nerwy. Jego ciało przeszedł dreszcz. Muszę się schować! Zaczął uciekać korytarzami ,mijał kolejne ślady krwi. Słyszał bicie swojego serca.

- Nie chcę się bawić w twoje chore gierki. – szepnął jakby do siebie.

Nie widział tutaj żadnych okien. Był w jakimś pokoju. Ciemnogranatowe ściany ,pełno pajęczyn i parę książek na półkach. Usiadł w kącie ,zasłonił twarz rękoma.

- Dość ,zostaw mnie ,dlaczego mi to robisz? – powiedział prawie bezgłośnie.

Czy to ta osoba co wtedy zostawiła mu liścik? Ona to zrobiła? Chyba mam jeszcze tą kartkę. Dlaczego nie słuchałem? Przecież ta osoba kazała się do niej nie zbliżać.

Musiał się schować ,stąd nie ma ucieczki. Wstał pospiesznie i udał się do kolejnego pokoju, następnego i następnego. Cholera! To jest prawie jak zamek! Zobaczył coś jak mniejszy pokoik niż reszta. Kucnął tam nasłuchując ,czy nikt nie idzie. Tu jestem bezpieczny ! Chyba się udało!  Mylił się. Koniec był bliżej niż mu się wydawało.

wtorek, 20 sierpnia 2013

Minecraft - Przeklęty Herobrine

   Jeśli chcesz ,aby Twoje opowiadanie ukazało się na moim blogu wyślij mi je na e-mail : veroondix@gmail.com
Autor : Madziaa943
Tytuł : Minecraft - Przeklęty Herobrine
O czym jest opowiadanie? : Opowiadanie jest o chłopaku ,który znajduję się na pewnej wyspie.


  Minecraft - Przeklęty Herobrine
                                                Prolog
Zbliżał się ranek. Niedaleko było słychać pianie koguta i radosne szczekanie brązowo-czarnego psa. Owczarek niemiecki podszedł do nieprzytomnego,leżącego na trawie chłopaka. Wyglądał on na dwadzieścia lat. Mężczyzna otworzył oczy ,a pierwsze co pomyślał to Co do cholery? Rozglądał się chwilę po okolicy ,aż po chwili zebrał siły i wstał. Był średniego wzrostu z lekko roztrzepanymi włosami brunetem o zielonych oczach. Nie pamiętał co się stało. Co ważniejsze nawet nie pamiętał jak się nazywał. Miał amnezję. Jego wzrok natrafił na psa.
-Co jest mały? - spytał kucając przy owczarku. Mówił głębokim, niskim głosem.
-Jak się wabisz? - pies z językiem na wierzchu przyglądał się chłopakowi. Prawdopodobnie uważał go za swojego pana.
-Jak cię tu nazwać ,co ? Może Szasta ? - pies zaszczekał radośnie
.-To chyba znaczyło tak - zaśmiał się brunet.
-Chodź ,znajdziemy coś do jedzenia. Musimy też znaleźć jakiś ludzi. Może niedaleko jest wioska- dodał zielonooki. Razem z psem skierował się na północny wschód. Dziesięć minut później szli przez las. Szasta idąc obok swego pana ,nagle zaczął biec jak szalony w nieznaną chłopakowi stronę. Mężczyzna natychmiast udał się za psem .Chwilę później zgubił trop Szasty. Nie wiedział gdzie jest pies ,więc najgłośniej jak umiał ,wołał go.
-Szasta!
Był zmęczony tym biegiem ,ale chciał znaleźć swojego towarzysza. Głodny i wykończony nie wiedział ile mu zajęło szukanie go. Wiedział ,że były to godziny.Cztery ,pięć? .W końcu ,za drzewami zobaczył znajomą mu sylwetkę.
-Szasta! - krzyknął z ulgą idąc coraz szybciej w tamtym kierunku. Teraz widział już wyraźniej.Tak , to był ten pies. Ten pies ,którego zobaczył gdy się obudził. Stał koło Szasty patrząc na królika ,którego upolował. Pies nosem przeturlał zwierzę pod nogi swego pana. Chłopak pogłaskał Szastę po czym powiedział :
-Więcej mi nie uciekaj ,martwiłem się. Chodź już. Znajdziemy jakieś miejsce ,żeby rozpalić ognisko i przespać się. Za parę godzin będzie ciemno.
Chwilę później doszli na małą polankę.
-Tu powinno być dobrze ,nie ? Ty tu zostań ,a ja przyniosę drewno - powiedział po czym udał się w stronę lasu.Zbierał przez chwilę gałęzie po czym wrócił do Szasty. Słońce zaczęło się chować za drzewami. Brunet zauważył ,że zrobiło mu się zimno. Nic dziwnego. Był tylko w zielono-srebrnej koszulce na ramiączkach. Jego bluza była cała brudna.Nic nie pamiętał ,oprócz rzeczy ,które się wydarzyły odkąd się obudził.Przez długi czas starał się rozpalić ognisko ,aż w końcu mu się udało. Odetchnął z ulgą. Zaczął piec martwego królika.Co chwilę podkładał gałęzie do ognia. Po pewnym czasie królik był gotowy. Chłopak podzielił go między siebie ,a psa. Najedzony zasnął na bluzie.